Fascynację tą rasą zapoczątkowało przypadkowe spotkanie żółtego doga z kopiowanymi uszami. Zapewne będę banalna jak powiem, że miałam wtedy 8 lat a jego wielkość, piękno i majestat wywarły na mnie silne wrażenie. Od tamtej pory myśl o własnym przedstawicielu tej rasy towarzyszyła mi jeszcze przez wiele lat.

W 2000 roku udałam się w okolice Gniezna skąd przywiozłam żółtego, malutkiego doga.

RAMZES
był kochanym, bardzo uczuciowym psem tak długo wyczekanym i mimo, iż nie posiadał rodowodu to całym sobą był Dogiem. Niestety nasza przyjaźń nie trwała długo. Ramzes odszedł w wieku 3 lat na chorobę zwaną Wobler. Ciężko przeżyłam jego odejście i przysięgłam sobie, że kolejny pies będzie z rodowodem, aby mieć większe prawdopodobieństwo, że będzie zdrowy.

Myśl o dogu trwała bezustannie przez kolejne, długie 5 lat. Zaprzątała mi głowę i nie pozwalała otworzyć się na inną rasę.

Dopiero kiedy stanął nasz dom na wsi, zaczęłam spełniać swoje marzenie. I tak 31. maja 2008 roku w naszym życiu pojawił się zwariowany i szalony, roztrzepany i czasem nieposłuszny pręgus AL CAPONE, po domowemu Rufi.
Z nim stawialiśmy pierwsze kroki na ringach. Bardzo cieszyliśmy się z wygranych, a przegrane uczyły nas pokory i zachęcały do kolejnych wystaw.
Dzięki temu poznaliśmy ciekawych ludzi, nawiązaliśmy wiele nowych znajomości i przyjaźni. I z tego jestem najbardziej zadowolona.

Jednak czegoś mi wciąż brakowało…..

Gdzieś w podświadomości tęskniłam za żółtym dogiem, takim jak Ramzes.

Cały czas tkwił w mej głowie jego obraz i tak rok później 3. maja 2009 roku zawitał w nasze progi
CIRILO, w domu po prostu Cyryl. Spokojny i opanowany, jakże zupełnie inny od Rufiego, od razu podbił nasze serca.

Dziś obaj są już prawie dorośli, kochają się jak bracia i rozumieją wzajemnie. Tworzą zgrany zespół, pod moim czujnym okiem.

Na początku lutego 2010 roku  przyjechała do nas z odległej Rosji, przecudowna suczka VICTORIA.
Mała blondyneczka, Niunia jak na nią pieszczotliwie wołam okazała się być temperamentną, zdecydowaną suczką, która ustawia wszystkich po kątach, „mówiąc”, że ona tu rządzi.

Stała się początkiem naszej hodowli, o której skrycie marzyłam przez wszystkie lata.

Teraz już wiem, że moje życie zmieni się jeszcze bardziej ale ja nie wyobrażam sobie już go bez dogów. One zawładnęły nim bez reszty, i tak jak bardzo kocham swoją rodzinę, tak bardzo kocham swoich psich przyjaciół. Na zawsze.

 

 

.

 

Przygodę czas zacząć ………..